Jak zwykle siedzę, czytam kolejnego niusa i ryczę ze śmiechu. "Antyfaszyści" przepraszają za "mowę nienawiści" podczas kontrdemonstracji 11 listopada. Z relacji z marszu narodowców wynika z kolei, że organizatorzy próbowali wyeliminować antysemickie, chamskie i mało medialne hasła i przyśpiewki. Mądrze!
Tak więc największe oszołomy z ONRu, Młodzieży Wszechpolskiej, Porozumienia 11 listopada i innych organizacji, które postanowiły się pobawić w Warszawie zaczynają brać pod uwagę jak zostaną przedstawione w mediach. Co prawda nie obyło się bez incydentów, za które odpowiedzialność trzeba złożyć na "antyfaszystów", którzy zakłócali legalną demonstrację, a do ciupy trafiło po równo zabijaków z obu stron barykady, ale widać było starania jednych i drugich, aby wypaść dobrze przed kamerami.
Przedstawiciele Porozumienia 11 listopada przeprosili za mowę nienawiści, jaka miała miejsce na manifestacjach antyfaszystów 11 listopada. - To się nie powinno tam pojawić - zapewniała Monika Kłosowska, przedstawicielka tej organizacji.
Halina Bortnowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, powiedziała w Radiu TOK FM, że 11 listopada w czasie demonstracji antyfaszystów w Warszawie miało miejsce nawoływanie do przemocy. - Ja mam to nieszczęście, ze rozumiem teksty piosenek. Jedna z nich była zupełnie straszna i mówiła o zabijaniu faszystów. Działanie czegoś takiego, to jest rodzaj prowokacji - stwierdziła.
Jeszcze zanim marsz ruszył z placu Zamkowego, organizatorzy ogłosili przez głośniki: - Dziś musimy być karnym i zdyscyplinowanym narodem. Patrzą na nas! Skandujecie tylko hasła, które usłyszycie przez megafon. Kto się do tego nie dostosuje, będzie uznany za prowokatora.
[...]
Niedaleko pomnika Dmowskiego, gdzie marsz miał się zakończyć, rozległy się krzyki: "Narodowy radykalizm". Mężczyzna z wąsem zamiast tego powtórzył: "Narodowy socjalizm". Starsza kobieta: - Co pan! Jesteśmy nacjonalistami, a nie nazistami.
Mężczyzna: - A ja jestem polskim nazistą.
- To wynocha. To nasz marsz. Prowokator - nie odpuszczała kobieta. Inni też go strofowali. Mężczyzna się uspokoił.
Twardogłowi z obu stron barykady przestali wychodzić z założenia, że przekonanie o własnej racji ma jakąkolwiek wartość PRowo/marketingową, a zamiast tego szukali sposobu na kontrolę wysyłanego w przestrzeń za pomocą mediów przekazu.
A teraz, niech mi ktoś powie, dlaczego PiS nie potrafi zrozumieć tego co dociera już do najbardziej zakutych łbów w ONR, Młodzieży Wszechpolskiej, Porozumieniu 11 listopada?
Komentarze